Korzystając z tej okazji, że prowadzę dla Was bloga, postanowiłam wprowadzić tu trochę prywaty, czyli tą drogą Wam podziękować.
Kochani!
Jak wiecie, mój tata choruje na raka z przerzutami. Od czerwca 2016 r. tata zwycięsko walczy z nowotworem, a dokładniej z jego przerzutem, ale tegoroczne badanie TK pokazało, że dotychczasowa terapia przestała już być tak skuteczna. Lekarka zaproponowała inną terapię, nowoczesną, bardziej skuteczną, jednak...nie refundowaną przez NFZ pacjentom, którzy chorują na drugi nowotwór. Cóż, tata w 2015 r. zachorował na chłoniaka, którego zresztą pokonał. Ten, z którym walczy teraz, jest drugi. Ta nowa terapia kosztuje koszmarne pieniądze; miesięcznie ponad 20 tys. złotych. Na szczęście pani doktor podpowiedziała nam, że na swoje potrzeby można sprowadzić ten lek z zagranicy i wtedy jego cena jest niższa i to...dziesięciokrotnie. W chwili obecnej, gdy piszę tego posta, lek jest w drodze - w połowie przyszłego tygodnia będzie już u nas. Tata zacznie się dalej leczyć. Jest dobrej myśli, nie poddaje się, walczy, jest bardzo pogodny.