czwartek, 30 stycznia 2014

Moje świadectwo

Zapraszam do przeczytania kolejnego świadectwa z udziału w Rekolekcjach Ewangelizacyjnych Odnowy, przygotowanych i prowadzonych przez wspólnotę "Jerozolima"

*      *     *

W lutym upłynie rok od ukończenia rekolekcji ewangelizacyjnych REO i dziś, kiedy jestem we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym (właśnie w "Jerozolimie"), dziękuję Panu Bogu , że pokierował mnie tą drogą. Zaprowadził mnie do Jerozolimy - miejsca, w którym odnalazłam obecność Boga - Boga żywego. Taki to oto Bóg przez wiele lat zamieszkiwał moje serce, jednak mieszkał On w miejscu pustym i niedostępnym. Nie potrafiłam się Nim dzielić z innymi w swoim otoczeniu, może dlatego, że codziennie napotykałam się na oszczerstwa, plotki i kłamstwa. Dzięki wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym, nauczyłam się kroczyć nową drogą - drogą miłości i pokoju, drogą światła po której chodzi Chrystus ze swoimi uczniami i zaprasza mnie do Siebie. Chce mnie napełniać swoim Duchem Świętym, który naprawdę działa. To On - Duch Boży, Duch Syna Jedynego - w moim codziennym życiu umacnia mnie Swoją mocą, wprowadza pokorę i spokój. Proszę Go w głębi serca, aby wskazywał mi znaki, czytelne znaki, abym umiała i nauczyła się rozpoznawać Jego Bożą wolę. Myślę, że trzeba mi jeszcze dużo cierpliwości, ale wierzę, że słuchając Chrystusa ukrytego w Słowie Bożym i w Eucharystii, który żyje też we mnie i w drugim człowieku, jestem na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu. Nauczyłam się częściej zaglądać do Pisma Świętego, które - uwierzcie mi - przekazuje i oddaje mi wiele wartości duchowych z życia Jezusa. Możemy wprowadzić w codzienność te wartości, które kształtują naszą osobowość na wzór i podobieństwo Sługi Bożego - Jezusa Chrystusa. Chcę zachęcić Was, którzy przeczytacie to świadectwo, do skorzystania z modlitwy wstawienniczej. Ona naprawdę pozwala odnaleźć siebie, przynosi ulgę w tym trudnym i skomplikowanym współczesnym świecie. Chwała Ci Panie, że Jesteś! 
Dorota 

czwartek, 23 stycznia 2014

Skandal miłosierdzia

Dziś przedstawiam krótki fragment (część III rozdziału) książki autorstwa biskupa Grzegorza Rysia pt.: "Skandal miłosierdzia. Rozważania dla każdego". Może, żeby zachęcić do przeczytania całej książki, a może by skłonić do (ponownego) zatrzymania się nad - chyba nie przesadzę, jeśli napiszę - największą tajemnicą Boga, czyli Jego miłosierdziem.

                                                                          *      *      *

Skandal miłosierdzia
„Szczęśliwi, ponieważ oni dostąpią miłosierdzia”

Miłosierdzie jest skandalem. Chociaż sami byśmy go oczekiwali, nie dajemy do niego prawa innym ludziom. Pytamy już nawet nie o to „dlaczego” miłosierdzie, ale „dlaczego dla tego drania” i „dlaczego za darmo”. Dlaczego Bóg jest miłosierny wobec kogoś, kto sobie na to nie zasłużył? (…)
Dokonujemy sądu nad bliźnim i nad samym Panem Bogiem. Przecedzamy komara, ale sami połykamy wielbłąda (por. Mt 23, 24). Nie pamiętamy, że to my będziemy sądzeni. „Jaką miarą mierzycie – przestrzega Jezus – taką i wam odmierzą (…). Obłudniku! Wyjmij najpierw belkę z własnego oka, a wtedy przejrzysz i będziesz mógł wyjąć drzazgę z oka twojego brata” (Mt 7, 2.5). Miara sądu Bożego może być zaś tylko jedna, zgodna z tym, co o królestwie niebieskim mówi Jezus w ośmiu błogosławieństwach: „Szczęśliwi miłosierni, ponieważ oni dostąpią miłosierdzia” (Mt 5,7). Albo będziemy miłosierni, albo straceni. To jedyne z błogosławieństw, które nie ma innej miary poza samym sobą: miłosierdzie za miłosierdzie.
My jednak wciąż wybieramy sprawiedliwość. Wydaje się nam, że ją poznaliśmy, posiedliśmy i potrafimy wymierzyć. To ułuda, którą samych siebie wodzimy za nos. (…)
Naszą wrażliwość duchową skrępowała katechizmowa formułka o Bogu jako „sędzim sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za złe karze”, wyobraźnię zdominowały kategorie myślenia rynkowego. Święty Mikołaj – jedna z najpiękniejszych postaci ludzkiego miłosierdzia w chrześcijaństwie – stał się kimś, kto przynosi prezent (grzecznym) albo rózgę (niegrzecznym). To głębokie zafałszowanie tej postaci. Mikołaj jeszcze zanim został biskupem, wręczył trzem prostytutkom po bryłce złota. I to wcale nie dlatego, że były grzecznymi dziewczynkami. Nie czekał aż się nawrócą i wejdą na dobrą drogę. Święty wiedział, że tylko pomagając tym dziewczynom – takim jakimi są – da im szansę na to, aby się zmieniły: złoto wzięły jako posag i dzięki temu mogły poszukać sobie mężów.