wtorek, 30 stycznia 2018

"Umierać, nie żyć!"

Zapraszam Was do lektury artykułu pt. "Umierać, nie żyć!" zawartego w "Gościu Niedzielnym" nr 43 z 2017 r.  autorstwa Marcina Jakimowicza. Tekst dostępny jest w tym miejscu.

Owocnego czytania :)

piątek, 19 stycznia 2018

Apostoł Jezusa Chrystusa...?

          Celowo na końcu tego tytułu postawiłam wielokropek; z premedytacją postawiłam też pytajnik. Dla Ciebie to wyrażenie jest stwierdzeniem, czy może jednak tylko pytaniem? 
Chciałabym, aby dla mnie było  jednym i drugim, przypuszczam, że myślisz podobnie jak ja.
          Niedawno wpadł mi w ręce artykuł w zwykłej, kolorowej gazecie, adresowanej głównie do kobiet, ale takich, dla których „dom, ludzie i tradycja” są ważne. Ot takie sobie czytadło z gdzieniegdzie ciekawszym artykułem. Moją uwagę przykuł tekst zatytułowany „I Ty możesz zostać apostołem!”. Od tego czasu moją głowę zaprzątają myśli o tym, co tam przeczytałam. 
        Kto to jest apostoł? Pojęcie to wywodzi się z języka greckiego i oznacza wysłannika. Nazwa ta używana jest w Biblii na określenie najbliższych uczniów Jezusa Chrystusa powołanych przez Niego osobiście i „wysłanych” do głoszenia Jego nauk. To wiemy. 
A Ty poznałeś Jezusa osobiście? On jest Twoim Zbawicielem i Panem? Jeśli tak, to znaczy, że On również powołał, czyli wysłał Cię, abyś innym przekazywał to, czego sam doświadczyłeś w relacji z Nim. W Dziejach Apostolskich czytamy, że: „(…) my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4,20) Tak Słowo zachęca nas do dzielenia się naszą wiarą, która wzrasta tam, gdzie jest przekazywana z ust do ust. Znaczy się, że wzrostu nie będzie tam, gdzie wiara jest tylko moją „prywatną sprawą” i jest spowita milczeniem wiernych. 
Czy trzeba o Bogu i Jego miłości, o tym kim jest dla Ciebie i jak Cię przemienił, mówić ludom żyjącym gdzieś daleko stąd, a może przemawiać do tłumów? Nie, najlepiej (a jednocześnie pewnie – najtrudniej) opowiadać o Nim swoim najbliższym; tym, z którymi przebywa się na co dzień. Starożytni mawiali: „Słowa uczą, przykłady pociągają” i mieli rację – niewątpliwie do wiary dużo bardziej przekonuje świadectwo autentycznego życia (z) Bogiem, niż tylko mówienie o tym. Jeśli jednak słowa znajdują odzwierciedlenie w naszym postępowaniu, to są one równie wiarygodne jak czyny. W drugą stronę – jeśli to tylko słowa niemające przełożenia na codzienność, nikogo to nie przekona, co więcej, może skutecznie zniechęcić do wiary.