środa, 10 lipca 2013

Duch Święty i drogi Jego zstępowania, cz. IV

                           W krzyżu moc Ducha


Słowo Boże najpełniej wypełniło się w tajemnicy krzyża. Śmierć Jezusa była narodzinami Kościoła przez Ducha Świętego. „Pożyteczne jest dla was Moje odejście, bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was” (por. J 16,7). Tę podstawową prawdę, będącą echem przypowieści o ziarnie wrzuconym w ziemię, podkreśla bł. Jan Paweł II w encyklice Dominum et Vivificantem: „Duch Święty jako Miłość i Dar zstępuje niejako w samo serce ofiary, która jest składana na krzyżu. Nawiązując do tradycji biblijnej, można powiedzieć: spala tę ofiarę ogniem Miłości, która jednoczy Syna z Ojcem w trynitarnej komunii. Ponieważ jednocześnie ta krzyżowa ofiara jest w pełnym tego słowa znaczeniu własnym czynem Chrystusa, dlatego też w tej ofierze <<otrzymuje>> On Ducha Świętego. Otrzymuje Go w taki sposób, że może On – i tylko On razem z Bogiem Ojcem - <<dać>> Go apostołom, Kościołowi, ludzkości”.


Czy krzyż może budzić niepokój wierzących, jeśli Bóg przez niego pragnie wierzącym ofiarować Ducha Świętego? Skoro ktoś chce Go otrzymać, nie może odrzucić trudności i przeciwności codziennego życia. Pan żąda ochotnego przyjmowania woli i naśladowania Go w wierności, próbowanej i oczyszczonej w krzyżujących wydarzeniach: trzeba zaakceptować rzeczywistość, w jakiej aktualnie się znajduję. Być wiernym tym, którzy sprawiają cierpienie, wyrzec się siebie, by z miłości do Pana zapomnieć o sobie, czyli uzależnić się całkowicie od Boga, który najlepiej wie, czego nam potrzeba. Poprzez krzyż ujawnia się Duch, a wraz z Nim Boża mądrość i wszystkie dary i charyzmaty. Krzyż jest prawdziwym „Bożym kapitałem” na życie wieczne, niebiańskim bankiem, nie przechodzącym kryzysów finansowych, pewniejszym od wszelkich ludzkich zabezpieczeń. 


Znosząc krzyże, doświadczamy przemieniającej mocy Ducha Świętego. Zgodnie z duchowym prawem otrzymujemy Go tyle, ile tracimy miłości własnej. Gdy porzucamy egoizm, zyskujemy moc samego Boga. Św. Teresa Benedykta od Krzyża w swoim dziele „Twierdza wewnętrzna” określa nas samych jako naczynia, które mają być wypełnione Duchem Bożym. Pisze: „Duch Święty, biorąc duszę w posiadanie, dokonuje w niej – podobnie jak duch ciemności – przemiany jej naturalnych reakcji. Niektóre wyklucza, nawet te dyktowane rozumem naturalnym, jak nienawiść, żądza zemsty; uzdalnia do aktów duchowych i postaw duszy będących specyficzną formą jej aktualnego życia, jak miłość, miłosierdzie, przebaczenie, pokój, szczęśliwość, nawet tam, gdzie nie ma ku temu żadnych motywów rozumu naturalnego”. Im lepiej będzie oczyszczone nasze wnętrze, tym więcej będzie przestrzeni dla Ducha Świętego. Gdy brakuje Parakleta, przychodzi Zły i „bierze z sobą siedmiu innych duchów, złośliwszych niż on sam, wchodzą i mieszkają tam” (por. Mt 12,45).

W tym teologicznym związku krzyża i Ducha widać szczególnie postawę Maryi. Ona przyjęła Parakleta w tajemnicy śmierci swojego Syna. Tę prawdę przypomina Jezus: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! (…) A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać. Duch nie został dany, ponieważ Jezus nie został uwielbiony” (por. J 7,37-39). Kto był bardziej spragniony Ducha Jezusowego, jeśli nie Jego Matka, która dzieliła z Nim do końca swoje życie? Intymność z Bogiem rozwija się właśnie w ciemności, jak w życiu Maryi, gdyż w ogniowej próbie krzepnie nasza wierność i otwieramy się na moc Pana. Radosne Alleluja zmartwychwstania musi przejść przez brzemię Męki i śmierci Pana. W radości wesela w Duchu Świętym łatwo ulec pokusie skupienia uwagi na tych tylko sprawach, które wzmagają wewnętrzny poryw i rozmach, a zapomnieć o zbawiennej śmierci. 

W świetle współczesnej mentalności ludzi, którzy wzdrygają się przed cierpieniem, zapewnienie Jezusa o Duchu udzielającym się w tajemnicy krzyża jest przypomnieniem Boskiego prawa. Krzyż jest nie tylko bólem, ale koniecznym etapem w drodze do chwały. W nim ujawnia się jedność chrystologii i pneumatologii, ich wzajemne uzupełnianie się, którego celem jest szczęście człowieka.

1 komentarz:

  1. 1. Czy krzyż może budzić niepokój wierzących, jeśli Bóg przez niego pragnie wierzącym ofiarować Ducha Świętego?

    2. W krzyżu zbawienie, w krzyżu życie, w krzyżu obrona od nieprzyjaciół, w krzyżu źródło niebieskiej słodyczy, w krzyżu moc ducha, w krzyżu wesele serca, w krzyżu szczyt cnoty, w krzyżu doskonałość i świętość. Nie masz dla duszy zbawienia, ani nadziei życia wiecznego poza krzyżem. Dlaczegóż więc obawiasz się wziąć krzyż, który prowadzi do królestwa? Weź krzyż swój, i idź za Chrystusem, a zajdziesz do żywota wiecznego.

    3. Kto był bardziej spragniony Ducha Jezusowego, jeśli nie Jego Matka, która dzieliła z Nim do końca swoje życie?

    4. Najśw. Panna, miotana miłością i tęsknotą, nie mogła zasnąć, więc wstała ze Swego posłania, otuliła się w szary płaszcz i wyszła. Nikt Jej nie widział wychodzącej. Doszedłszy do domu Kajfasza, poszła stąd do miasta ku pałacowi Piłata, a był to spory kawał drogi. I tak obchodziła samotna całą drogę krzyżową Jezusa, mijała jedną opustoszałą ulicę za drugą, zatrzymując się na wszystkich miejscach, gdzie Jezus doznał cierpienia i jakiejkolwiek katuszy. Najśw. Panna robiła wrażenie osoby, szukającej jakiej zguby. Często przyklękała na ziemi i macała w koło ręką po kamieniach, a potem przykładała ją do ust, jak gdyby, dotknąwszy się świętych śladów krwi Jezusa, ze czcią je całowała. Choć noc była, jednak Maryja widziała jasno wszystkie miejsca, uświęcone męką Jezusa, więc obchodziła je, przejęta miłością i czcią.

    OdpowiedzUsuń